Rowerowa pętla wokół Pustyni Błędowskiej

 


Jeżeli miałbym polecić rowerową wycieczkę w wolny dzień, to z całą pewnością byłaby to przejażdżka wokół Pustyni Błędowskiej. No, może niekoniecznie prawie 30 km trasą, którą staraliśmy się pokonać na analogowych rowerach.

Róża Wiatrów w miejscowości Klucze to start naszej wycieczki. W południowym szczycie naprawdę trudno tutaj o zaparkowanie samochodu i to jeszcze z bagażnikiem rowerowym na haku. Nam się udało. 


Trasa w stronę wieży i miejsca widokowego na Pustynię prowadzi ścieżką na obrzeżach piachu, a następnie odbija w las. Trochę ulic, spora, krótka górka i jesteśmy na miejscu. Stąd rozciąga się panorama na pustynne i przemysłowe tereny. 






Jedziemy z powrotem ulicami i dojeżdżamy do Zawierciańskiej. Tutaj radzimy skorzystać z chodnika dla pieszych. Zawierciańska to główna ulica przelotowa, na której nie czuliśmy się bezpiecznie, czy komfortowo. Poza tym jadąc w dół, nie uświadczymy zjazdu na kolejny odcinek naszej trasy rowerowej. Trzeba pamiętać, że w tym przypadku, nikt, ale to nikt nie może zwrócić nam uwagi, że poruszamy się rowerem po trakcie przeznaczonym dla pieszych. Należy tylko pamiętać, że nasza prędkość nie może być większa od średniej prędkości pieszego. Po wbiciu się na właściwą trasę docieramy do stawu, skąd widać wieżę na Czubatce (382 m n.p.m.) 



Trochę bezdroży, trochę asfaltu i docieramy do miejscowości Chechło. To stąd często rowerowi wyjadacze wyruszają na wyprawy wokół Pustyni Błędowskiej. Znajdziemy tutaj jedyną przystań dla rowerów, jaką udało na m się napotkać na swojej trasie. Znajdziemy również uroczego wielbłąda.



Na trasie coraz więcej piachu, co nie ułatwia jazdy rowerem. Po chwili jednak docieramy nad brzeg Białej Przemszy.



W lesie nie widać przestrzeni, nie wiedzieliśmy więc, co ma za moment nastąpić. Mieliśmy jechać polną drogą, ale zawróciliśmy, by w ostatnim momencie skryć się pod wiatą przystankową. 


Jedziemy dalej. Leśne drogi to tylko piach i prowadzenie roweru. Ta część dłuży się niebywale. Nawet gdy uda się wsiąść na rower, to prędkość często nie przekracza 10 km/h. Docieramy do miejsca poświęconego pamięci ofiar mordu przez niemieckich okupantów w 1944 roku.


Jeszcze trochę kręcenia i jesteśmy na miejscu. Jest o wiele mniej ludzi niż przy starcie. Pogoda tym razem nie dopisała, ale zdobyliśmy za to doświadczenie. Trasa naokoło pustyni, gdzie w zasadzie widzimy ją tylko na początku swojej przygody. Chyba nie do końca o to nam chodziło. Na pewno wrócimy w te rejony, ale zrobimy już całkiem inną trasę rowerową.





Komentarze