Kraina Wielkich Jezior Mazurskich nieodzownie kojarzona jest z jeziorami i okalającymi je lasami. Tymczasem Mazury to również rzeki, a jak rzeki to spływy kajakowe. My udaliśmy się do miejscowości Krutyń i poddaliśmy się spokojnemu nurtowi rzeki Krutynia.
Swą przygodę z kajakami zaczęliśmy od firmy Wan-Plac Krutyń. Miejsc, gdzie można wypożyczyć kajak, jest co najmniej kilka w tym rejonie. Dlaczego właśnie Wan-Plac? Tego nie wiemy. Być może była to czytelna strona, być może zwykły przypadek. Jednak gdy przybyliśmy na miejsce, stwierdziliśmy, że wszystko jest "OK". Miejsce postojowe, sanitaria, szybki kurs pływania kajakiem i inne szczegóły utwierdziły nas w przekonaniu, że to był dobry wybór. Wybraliśmy jedną z najkrótszych tras z Krutynia do Rosochy, ale tak naprawdę decyzję o tym, którą trasę chcemy pokonać, mogliśmy podjąć w każdym momencie. Raz, że za niewygórowaną cenę kajaka dwuosobowego, czasu mieliśmy aż nadto, dwa, że na koniec każdego spływu wysyłany był po nas i po kajak samochód. Zostaliśmy przy trasie 3-godzinnej i na początek w zupełności wystarczyło.
Spokojny nurt rzeki Krutyni prowadził nas w kierunku Rosochy, mijając trzy kolejne mosty. Spokój, cisza i wszechobecna przyroda. W każdej chwili można było dobić do brzegu, odpocząć lub skorzystać z dobrodziejstw przyrzecznych knajpek. Podczas spływu Krutynią jedynym wymuszonym zejściem na brzeg jest młyn. Kajak trzeba przenieść na jego drugą stronę, pokonując jakieś 60 metrów, ale gdyby ten okazał się za ciężki, ktoś zawsze służył pomocą. Fajna przygoda i trochę fajnych zdjęć przy okazji. Naszą 6 km trasę w dół rzeki Krutyni zakończyliśmy w miejscowości Rosocha, tuż za trzecim mostem. Na całość z dojazdem, odprawą i naprawdę wolnym, przyjemnym kajakowaniem trzeba zarezerwować niecałe 4 godzinki. To wyśmienicie spędzony czas wśród natury, gdzie słuchamy dźwięków wydawanych przez okoliczne zwierzęta oraz dźwięku plusku przyjemnego dla ucha.
Komentarze
Prześlij komentarz