Skrzyczne zaliczone


Wiele razy widziałem charakterystyczny maszt na szczycie Skrzycznego. Zawsze jednak był on w oddali, widziany z całkowicie innego miejsca, przy okazji innej wędrówki. Zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego zaplanowałem w czerwcowy, pogodny dzień. Pech chciał, że na wyprawę udaliśmy się dopiero w południe.



Po sprawdzeniu pogody zapowiadało się i tak ciekawie. Tylko 23 stopnie, wietrznie oraz to, co cieszyło najbardziej - brak przewidywanych burz. Do Szczyrku zatem udaliśmy się pełni optymizmu. Krótka pętla Szczyrk - Skrzyczne - Szczyrk pierwotnie miała trwać około czterech godzin. W moim przypadku, z moją kondycją fizyczną planowałem ok. pół godziny dłużej.

Na górę prowadzi kolejka górska z przesiadką na Jaworzynie. Wspólnie z żoną postanowiliśmy wyjść tam o własnych siłach. Z centrum Szczyrku, wyruszyliśmy w poszukiwaniu niebieskiego szlaku, który prowadził na sam szczyt.




Realistycznie około 80% turystów, to ludzie, którzy chyba nie szanują żadnych zasad, panujących w górach na szlakach. Można było wymijać turystów z pasją i ludzi szukających widoków z krzesełek kolejki górskiej. Niestety wśród zwiedzających były też osoby mocno nietrzeźwe, ale to już inna historia. Stację przesiadkową na Jaworzynie omijali nieliczni.




Trudno szukać płaskich terenów idąc pod górę szlakiem niebieskim. Droga, choć stosunkowo krótka, to wymagająca. Pełno niestabilnych kamieni i odkrytych korzeni. Dziwi fakt, że wśród spacerowiczów wciąż istnieją tacy,  dla których klapki, czy też miękkie trampki to jedyna ochrona stóp i stawów.  Należy pamiętać, że w górach oprócz naszego komfortu, ważne jest bezpieczeństwo, a nieodpowiednie obuwie sprzyja niestety licznym kontuzjom. 


Na szczycie czekały na nas ładne widoki. Panorama Beskidu Żywieckiego robi wrażenie.







Drogę  powrotną obraliśmy  nieco inną. Oczywiście do miejsca podejścia pod sam szczyt, musieliśmy zejść niemal identycznie. Pod Skrzycznem odbiliśmy na szlak czerwony, który doprowadził nas do Becyrka. Tam, po chwili odpoczynku, szlakiem zielonym udaliśmy się na miejsce startu - w okolice parku linowego, blisko butików z pamiątkami i co najważniejsze z oscypkami. Trasa dostępna TUTAJ. W tym roku czeka jeszcze wiele tras górskich, wśród nich wycieczka na połoniny.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga