Rowerowa wycieczka dolinkami Podkrakowskimi może przynieść wiele radości. Trasa Doliną Kobylańską oraz Doliną Będkowską nie jest wymagająca, jednak zdarza się, że rower musimy pchać.
Trasę około 17 km spokojnie objedziemy w letnie popołudnie. My zaczęliśmy dojazdem na Parking Dolina Kobylańska i stamtąd zjechaliśmy w jej kierunku. Pod koniec Doliny Kobylańskiej nieco wspinaczki z rowerem przy boku i dalej pod górę, aż do Lasu Karniowice. Skręcamy w lewo i po chwili wjeżdżamy ścieżką w głąb lasu w kierunku Kawior. Tutaj czekała na nas niemiła niespodzianka. Być może złe oznakowanie, być może nasza nieuwaga spowodowała to, że wjechaliśmy w teren wyrębu lasu. Zresztą innej drogi nie znaliśmy. Jazda po ściętych gałęziach była niemożliwa i trzeba było przez pewien odcinek pchać rowery. Zastanowiły nas czarne kałuże o niemiłym zapachu. Otóż ktoś ewidentnie pozostawił po sobie ślady w postaci zużytego oleju silnikowego, ewentualnie nadmiaru ropy. O przypadkowym wycieku prawdopodobnie nie można mówić, gdyż gęsta maź była za duża i za głęboka, by mogłoby to być przypadkiem. I tak w kilku miejscach.
Koniec lasu i dłuższy zjazd do miejscowości Kawiory, jeszcze troszkę podjazdu i upragniona nagroda. Przyjemna trasa w dół Doliną Będkowską. Malownicze skałki raz po raz wyłaniają się zza zakrętu. Warto zatrzymać się na chwilę przy Wodospadzie Szum, a w schronisku Brandysówka wypić mrożoną kawę.
Komentarze
Prześlij komentarz